Friday, April 29, 2005

sportowa ania 2

w końcu.
Chyba z 3 miesiące nie mogłam się za te zdjęcia sportowe zabrać. Wygląda na to, że chyba jedynym sportem w którym dobiegłabym pierwsza do mety to są szachy.

cóż...

Image hosted by Photobucket.com



Image hosted by Photobucket.com



Image hosted by Photobucket.com



Image hosted by Photobucket.com



Image hosted by Photobucket.com


inne sa tu:

http://photobucket.com/albums/v121/anjaw2/boisko/

są tu. Dopóki ich nie skasuje. A pewnie niedługo skasuje.

I tak to się własnie człowiek w sporcie realizuje.

Wednesday, April 27, 2005

Wpis Oficjalny (zaległy trochę) - HAPPY B-DAY (belated) Kuba kochany!!!

Życzenia i całą resztę juz dostałes na linii prywatnej, ale prezent oficjalnie tutaj postanowiłam umiescić, żeby się ustrzec od ewentualnych podejrzeń, dotyczących chachmęcenia w wynikach - co oczywiscie zdażyć by się NIE mogło, ale tak na wszelki wypadek oficjalnie umieszczam.

I nie są to ani zielone pierogi ruskie, ten prezent, ani tym bardziej skisnięty nalesnik, ha ha ...

Image hosted by Photobucket.com

TO jest prezent - na różnice czasu ze względu postanowiłam dać losowi jeszcze jedną szansę - może to nie 5 milionów euro, nawet chyba żadnej kumulacji nie było, ale nawet po jednej dużej bańce by sie przydało, nie? Ponicnierobić za to już sobie można przecież całkiem całkiem, no i na bilet by było co weekend, ha ha
- tu był jednak cały czas 26 , wiec myslę, że mimo wszystko zdążyłam na czas...- więc jeden los jest twój a jeden mój , i są do tego oznaczone, żeby nie było, he he -> wyniki są w NASZ czwartek(ten) wieczorem - to nie wiem, kiedy u ciebie, bo zapomniałam jaka jest różnica...12 godzin? W przyszłosć? - możesz sobie sprawdzic na stronie lotto, albo ja ci powiem ile wygralismy. I myslę, ze bedzie to na pewno dużo.
Dobra, to tyle - całusy wielkie urodzinowe , Kuba!!!

i znowu zaczynam nie zdanżać - czyli "zepsułam Mojego Biednego Komputra Neverending Story"

...no i wszystko wraca do normy, czyli znowu zaczynam zalegać. W rolnictwie mam zaleglosci i we wszystkim innym też. Zwalić to wszystko mogłabym oczywiscie na WSZYSTKO - jak zwykle, ale głownie zwalam na siebie tym razem (czyli nie tak jak zwykle.)
- A już, już, prawie bym mogła zwalić na komputr (jak zwykle), ale raczej sie nie uda, bo gdyż niestety mam za dużo swiadków całego wydarzenia - a jak są swiadkowie to zupełnym brakiem profesjonalizmu w sciemnianiu byłoby sciemniać odwrotnie...lata praktyki mi to podpowiedziały, oczywiscie.
Bo jaka była sprawa... -> sprawa była taka, że dwa dni temu włączam ja sobie komputr , jak zwykle, ażeby nie mieć zaległosci( oczywiscie) - a ten mi tu nagle wyswietla jakies dziwne niespodziewane bezczelne okno , - i to w dodatku inne niz zwykle, bo nie żółte tylko niebieskie. Z wykrzyknikiem ono było, to okno, i "alert" miało napisane, wiec się od razu przestraszyłam i postanowiłam nie zgaszać, tak jak zwykle, i nie robić RESET, co zwykle robię jednak, kiedy nie ma opcji do zgaszenia - tylko sprawe przemysleć i podjąć decyzję pomiedzy - YES i NO, które zostały mi dane.
Jedyne słowo, które zapamiętałam z tego okna , oprócz wykrzyknika było "proxy", co nie wiem, co to może być, ale brzmi jakos nieswojo. I wrogo.
- I on mnie sie pyta, że to proxy to 'yes' czy 'no'.... No to co ja własciwie moge mu na to odpowiedzieć..... No to sobie pomyslałam, że nie ma stracha, i że mam przecież 50% szans, żeby trafić poprawną odpowiedź, a biorąc pod uwagę fakt, iż mam urodziny - to może nawet i większe niż 50 % - a to znaczy, że tak własciwie to ja mam duże, te szanse.
No i wybrałam opcję NO, bo mi się jakos bezpieczniejsza wydała- zawsze jak się człowiek nie zgadza to taki zaasekurowany się czuje chyba, nawet jeżeli to tylko wrażenie złudne jest......a ten widocznie pomyslał, że jak NO to NO - więc wziął i zgasł na amen.
Z okazji urodzin moich prawdopodobnie sie uaktualnił, czy cos, a ja mu tak NO po chamsku, to się obraził pewnie. Kto go tam wie. Nikt nie wie, tak naprawdę.
Teraz jednak już jestem spowrotem odratowana (okolicznosci odratowania nie są do końca udowodnione, i nie są też do końca jasne, dlatego nie bedę się w nie zagłębiać - generalnie to ja podejrzewam, iż mój komputr się kocha skrycie w Pawle, i jak tylko go widzi to zaraz zaczyna działać. Nie umiem wyjasnić tego bardziej racjonalnie. To tyle.)

To teraz pouzupełniam może. Po kolei. Po najważniejszym. W podpunktach.

Podpunkt 1. (zaległosć - 2 dni. Prawie.)
SIĘ ZESTARZAŁAM.
a jednak.
ale niewiele.
Z okazji urodzin jak już mówiłam- komputr się na mnie obraził, a także dostałam pryszcza alergicznego. Na fenol w emulsji chemicznej zawarty ze względu. Lub tez w skisniętej ze starosci terpentynie. Sama niewiem - ale te dwie opcje wydają mi się najbardziej prawdopodobne.
Ale, jak pewien znany ogólnie mąż stanu przemawiał mądrze swojego czasu - "twardym trzeba być, a nie miętkim" (czy to był Waldus Kiepski może, co? Anka? he he) - postanowiłam się nie poddawać w ogóle - i ciasto urodzinowe prosto ze sklepu sama upiekłam:

Image hosted by Photobucket.com

Image hosted by Photobucket.com

pryszcza alergicznego wykasowalam sobie digitalnie, bo mogę, a co!
a historia cudnej przpięknosci ubranka małej ati - to juz zupełnie inna historia jest i długa.
Nie rozdrabniając się mogę tylko dodac iż jest zbudowane z obrzydłego nylonu, ma guzika i nati je kocha nad życie. No cóż.


Podpunkt 2.
THANK YOU SOFIAAAAA!!!!!!!!
(i loved the 'message in the bottle'!!!)

Image hosted by Photobucket.com


Podpunkt 4.
ROLNICTWO.

Rolnictwo chyba idzie mi srednio ostatnio.
Nie, żebym zaraz narzekała, bo chwasty rosną jak szalone, się rozprzestrzeniły po całej doniczce - zachowują się tam jak w społeczeństwie prawie, - ale już połowa osobników jest zeschnięta i wyparta przez silniejszych osobników, którym zaczynają urastać jakies dziwne kolce. Na początku postanowiłam nie ingerować, ale jak tak wczoraj spojrzałam, to chyba czas się tych trupków zeschniętych pozbyć jednak. Z drugiej strony, cały czas mam jednak nadzieję, ze może odżyją.....zobaczymy.....

silne osobniki wyglądają teraz tak:

Image hosted by Photobucket.com

a w tyle jawią sie zeschnięte trupki.

Groszek. Groszek wygląda z twarzy jak Alien. Ósmy pasażer Nostromo. I chyba jest nim w dodatku, gdyż na dwadziescia groszków wsadzonych tylko on jeden się wydostał, jak narazie. Musiał był widać zlikwidować konkurencję.
Życie. Po prostu.

Image hosted by Photobucket.com

Sytuacja w mojej hodowli przez moment wydawała się na tyle dramatyczna, że podewzięłam inne kroki hodowlane. Dodatkowe. Desperacyjnie usadziłam rzeżuchę w ilosci 'DUŻO', ażeby się ewentualnie zabezpieczyć psychologicznie na wypadek straty tamtych pierwszych chwastów.
Rzeżucha jest bezpieczna, bo podobno zawsze urosnie, na gównie nawet.
Czyli, że żadnej straty nie będzie.

Image hosted by Photobucket.com

ot i co.
Trzeba się na swiat i losu koleje rolnicze uodparniac jakos przecież.
No własnie.
Ja sobie nie dam tak łatwo, za przeproszeniem - w kaszę dmuchać - żeby mi rolnictwo nie szło. No!

Podpunkt 5 - OSTATNI.

Czarna, tylko mnie nie zabij.
Ale nie moglam sobie darować jednak.
Jakos nie zarejstrowałam całego uroku tej fotografii wieczorem, kiedy je z Rafałem sciągneliscie.
Dopiero rano, kiedy ją otworzyłam, to we mnie cały przekaz tak silnie uderzył.


Dla panienek, co nie wiedzą: Pani CZ.została nominowana do nagrody. Zapomniałam jakiej, ale ważnej. A to jest zdjęcie pamiątkowe nominowanych z kroniki vip fundacji, która tęże ufundowała. I jest to zdjęcie - jak mniemam - oficjalne.

Image hosted by Photobucket.com

Aj lowju, kurde. Ale walnienta jestes, o zżesz matko!, ha ha.

......i tym to miłym akcentem zakończę te przydługą jak na jeden raz wypowiedź.

- Anka, no mówiłam ci przecież, że czarna juz nie jest czarna! ha ha!

Saturday, April 23, 2005

...nie bardzo to trąci ogrodnictwem, ale co tam....historia jest taka, że parę dni temu Hania zaanonsowała mi pewne sciany. Kamila kupiła cudne mieszkanie a razem z mieszkaniem kupiła sciany. Sciany postanowiła wyrzucić czym prędzej, więc tym prędzej musiałam się pospieszyć (co jak wiadomo łatwe nie jest w moim wypadku, bo zasada im prędzej tym wolniej w ogóle nie jest mi obca) żeby zdążyć zanim przeminą. I fakt jest taki, że rzeczywiscie w ostatniej chwili zdążyłam. Gruzy już się dookoła walali, panowie w roboczych ubraniach się przemieszczali, a czarne wory krążyły dookoła. Ale co trafiłam to moje.
Plus oczywiscie natychmiast dostałam uczulenie na gruzopył. Co było utrudniające. Co zawsze jest utrudniające, bo zawsze jak polezę tam gdzie najbardziej lubię to zaraz mam uczulenie.
Wygląda na to, że twoja teoria, Anka, że się w końcu stajemy tym czego najbardziej nienawidzimy ma jeszcze dodatkowy podpunkt, lub (jak wszystko zreszta dookoła ostatnio) się rozmnożyła na dalszy ciąg -> ' a na to, co najbardziej lubimy - dostajemy uczulenie'. Czyli że w ogóle juz teraz - to - że ostał nam się ino sznur, co nie?
.
.
.
własnie sobie przypomnialam, jak Czarna kiedys twierdziła, iż ma uczulenie na kolorowe ubrania i musi chodzic na bialo.....ja to bym pewnie zaraz czarna byla. A Czarna Biała była.
.
.
.
...nic to - trzeba tylko los uładzać, ażeby na browara nie uczulił przypadkiem, bo by były tarapaty.

Image hosted by Photobucket.com

ten jest dla ciebie, anka - specjalnie wzienty.

Image hosted by Photobucket.com

Image hosted by Photobucket.com

ale ładny kawałek sztuki pozostał, nie? jakos zawsze specjany sentyment mam do tych skóropodobnoplastycznych wytworów artystycznych....to po poprzednich włascicielach....ale zegar ze skóry to już pewnie zabrali, bo nigdzie nie znalazłam......

Image hosted by Photobucket.com

a ta scianka to akurat nie jest od Kamili, ale pomyslałam, że mi tu bardziej kolorowo się zrobi, jak dokleję. Ta scianka jest po prostu z obory. Ale takiej już bez krów. Ale pewnie niejedną krowę pamięta, z tego co widać. A może nawet i byka. Ej, a byki to w oborze stoja razem z krowami? Bo jakos nie wiem. Jakos nigdy się wczesniej nie zastanawiałam, czy obory to są koedukacyjne.... jej - człowiek żyje na swiecie już 18 lat, a tu się okazuje, że nic o oborach normalnie nie wie........
.
.
.
...no i tak, miało być o scianach i przemijaniu, a znowu skończyłam na rolnictwie. Anka, czy mi sie wydaje, czy Agrobizness zliwidowali z TV? Bo zawsze rano był a teraz nie ma.

Friday, April 22, 2005

SIĘ STAŁO!!!! się rodzi...miałas racje, Anka! jest!

...ja nie wiem, czy jest w ogóle jakikolwiek sens, ażebym tu słowami czyniła dalej........ oto co zobaczyłam na doniczce z groszkiem dzis rano........a jednak się kręci!!!!!


Image hosted by Photobucket.com

nareszcie się wydostał! tak, on ci to jest! groszek!!!!

....jak to -> jaki groszek -> no tu przecież jest!, sterczy sobie z ziemi jak wół...... groszek znaczy......- i prawdziwy jest do tego, niesfejkowany, jak te liscie marchewki, co to je ostatnio doprawiać jak marchewkowy fryzjer musiałam.....


Image hosted by Photobucket.com

niby nic, a jednak cos.
Ja tylko sie zastanawiam gdzie oni reszta jest. Są.
Bo ja pewna jestem jak poseł giertych swej diety, że ja w każdą jedną dziurkę po cztery wsadziłam te groszki. Lub też trzy. A dziurek to 4, jak nie więcej uskuteczniłam....... czyli, matematematycznie rzecz biorąc - że co -> ze tamci inni nadejdą? Czy że przez silniejsze osobniki przydeptani zostali?
Fakt jest taki, że jak do tej pory na razie nic nie rozgrzebałam, widelca do dłubania nie użylam ani razu jeszcze, choć swierzbiło mnie jak swierzb jakis podskórny - to tego jednego oszczędzę - a tamtych dalszych groszków rozgrzebię jutro, wobec tego i nawet może usunę ich dla bezpieczeństwa tego jednego. Może. Anka, czy to jest własnie macierzyństwo????
Groszki, groszki powolne, sie spieszcie, gdyż koniec wasz jest bliski za pomocą rozgrzebania , jeżeli do jutra nie nadejdziecie!!!!

ostatnia rzecz, która mnie martwi, są te drugie kwiatki, które jakgdyby dzisiaj delikatnie zemglały - ale nie martwię sie tym na razie, gdyż na razie to ja sie cieszę groszkiem wykiełkowanym.
A pozatym póżno jest, - jutro ich skontroluję, czy calkiem leżą zemglałe, czy nie.
Będę reportować of course.


ps. zdjęcia zemglałym nie robię gdyż to wstyd.

Tuesday, April 19, 2005

groszku,groszku, masz czas do jutra, zeby zaczac urastac!

...nie jestem do końca pewna jaka jest tego przyczyna, ale wygląda na to, że jakies szczątkowe uczucia macierzynskie?(albo w ogóle jakies dziwne, związane prawdopodobnie z kryzysem wieku sredniego, który wasnie przechodzę) sie we mnie nagle objawiły, bo postanowiłam hodować.
Jakas dziwna, nierozpoznana do końca siła pokierowała moimi chudymi nogami prosto do hali Mirowskiej kilka dni temu i nakazała kupić ziemię i ziarno - i zacząć hodować COS....Doniczki nie nakazała kupić, bo wiedziała, że mam zużyte dwie, co stoja puste po smierci tragicznej Zygmunta - kwiata, co go niechcący życia pozbawiłam i Teodora - drugiego kwiata, który też jakos padł niespodziewanie. No niestety. Ale 'life goes on' jak spiewa poeta, czyli, że "show MUST go on", więc doniczki zostały.
Pare dni temu zapchałam je ziemią czarną jak smoła - i to z torfem w dodatku, luxusową taką jak niewiem co, o nazwie "plus extra super ziemia", bo mam wyrzuty sumienia z powodu tamtych uprzednich usmierceń - tym razem postanowiłam więc, że ja swojej hodowli i nieba i ziemi z torfem przychylę, a ziarnom to u mnie niczego nie zabraknie i bede na każde zawołanie. Nie tak jak wtedy, ostatnio - kwiaty piszczą jesć, a matka w barze.
Ziarna sie okazały z wyglądu zupełnie jak ziarna - te od maciejki troche jak takie wsze(wszy?) małe, zgrupowane, a groszek - jak to groszek - taki sam jak z grochówki w podstawówce. Tak samo twardy zresztą.
Wpchałam je zatem w ziemię za pomoca patyka i postanowiłam czekać. Cztery dni temu to było - i od tej pory REGULARNIE i CODZIENNIE leję tam wodę. Duuuuuuuużo wody- (bo tak bylo napisane w instrukcji obsługi do nasion -> dużo wody.) To leje dużo. I nie zapominam.

A dzis rano. Wstałam. Kroki swe jak zwykle skierowałam. Ku butelce (z wodą). I co ja widzę! Ziemia sie jedna rozstąpiła!!! A małe roslinne embriony się na powierzchnię wydostali!

Image hosted by Photobucket.com

o, a to jest zblizenie na znak tego , że mowię prawdę (jak zwykle zresztą), i że nie są w ogóle sztuczne ani powtykane one, te embriony - tylko że naprawde rosną - i to ja, anja je uhodowałam. Osobiscie.

Image hosted by Photobucket.com

....jakos tak dziwnie gęsto urosły - nie wiem, czy nie za bardzo napchałam - nie do końca sobie wyobrażam jak te kwiaty maja być każdy z osobna - bo to w ogole nie wyglada tak jak na zdjeciu. Na zdjeciu to są po pierwsze różowe i pachną. No ale nic - od dawna wiedziałam, że zdjęcia to nie jest taka znowu najprawdziwsza prawda. A swiat ze zdjeć to się ma tak do rzeczywistosci jak M jak milosć do Dworca Centralnego - co i może lepiej zreszta, ze tak własnie jest. I generalnie wybieram opcje m jak milosc. Byle by sie tylko tych bliźniakow pozbyli.

Gorzej sie ma nieszczesny groszek niestety. Proszę bardzo. Nie rosnie.

Image hosted by Photobucket.com

....mam wewnętrzne przeczucie, że chyba zaraz pójde i go wydłubie na chwilę, żeby sprawdzić czy rosnie, a potem zadłubię spowrotem.
Bo strasznie mnie denerwuje, że nawet ziemi nie rozstapił ani to ni ani.
Zero ruchu, jak w grochówce.
Pozatym denerwuje mnie, że to, co hoduje mnie nie chce słuchać -> w końcu to ja tu hoduje, to ja mowie jak ma być - tak czy nie. Tak. No własnie.
Jeny, takie małe, nieurosnięte a już się buntuje - pójdę i wydłubię własnie że. A jak nie wydłubię, to chociaż wsadzę widelca , żeby sprawdzić czy jest i czy sie nie rozmiękczył od tej wody, albo nie uplynnił w jakis inny tajemniczy sposób.

Własnie zadzwoniła Ola k. Okazuje się, ze ona tez hoduje od paru dni kwiata. Tak, to musi być ten kryzys wieku sredniego - bo ja nie znajduję na to innego wytłumaczenia.
O, a teraz zadzwoniła jakas baba i pyta czy to PKP - tak kurde, to jest wlasnie PKP!!!

- No anka, no powiedz, no czemu mi ten groszek nie chce urosnąć....

Thursday, April 14, 2005

kolejny pierwszy raz

od godziny próbuje tu wszystko poustawiać. Jak wół jest tu napisane, że to najprostszy blog na swiecie, a ja wlasnie czwarty raz robie backspace , lub inna strzałke, zeby wrocic do poprzedniego, bo mi zniknelo. Ten jak mu tam - blogger - chyba nie lubi polskich czcionek, sie okazuje. Ciekawe, czy teraz zrobilam dobrze. Pewnie znowu cos nie tak. Albo jestem moze z innej epoki - biorac pod uwage okolicznosci przyrody i nadciagajaca jak czarne chmury wymowna date 26 - to chyba jednak jestem, no coz.......nie bede wobec tego uzywac polskich liter (aaaaa....prosze...., 'si' nielubimy, co? ha ha) i wyliftinguje sobie co sie tylko da. Mentalnie w sensie. Ale jutro. Wszystko jutro. To tyle na razie.A , jeszcze sprobuje dokleic zdjecie.

[IMG]http://img.photobucket.com/albums/v131/anjaw/gupia/P3244046pcrmmm.jpg[/IMG]]

zadzialalo?

nic kurde nie zadzialalo.
Moze teraz zadziala.
bzzzzz:

Image hosted by Photobucket.com

matkosz, co za straszna morda.
anka, wpisz mi teraz commentsa, bo niewiem czy moj komp cie dopusci. A jak zadziala, to znaczy ze przeskoczylam o oczko wyzej w rozwoju, od malpy biorac. Najgorsze, ze teraz nie umiem tego skasowac. Wytnij nie jest podswietlone. kuzwa.
I co teraz w zwiazku z tym....
Chyba sie bedzie trzeba douczac...znowu. DZISSSSUS.
Ciezkie to bylo.