... NO I znowu miesiąc opóźnienia mam........- historia straszna i przerażająca jest jednak całkiem swieża - opóźnienie ma naprawdę nieznaczne, i to tylko na warstwę wizualną ze względu.
Opatrzyć ilustracyjnie postanowiłam to niecodzienne wydarzenie - bo :
- raz : - nie miałam ze sobą aparatu (co zresztą takie dziwne nie jest, bo kto, do cholery chodzi o 12 w nocy po wodę z aparatem w ręku),
- dwa: - i tak, nawet jakbym miała, to bym się na pewno zawstydziła - reporter to ze mnie żaden jest , jak również paparazzi - każdy to wie.
- trzy: - warstwa ilustracyjna wydała mi się niezbędna, by oddać dramatyzm całej sytuacji W PEŁNI -> tak więc korzystając z metody opracowanej przez amerykański wymiar sprawiedliwosci, który od lat specjalizuje sie w oddawaniu postaci 'jak żywe' - ja także 'jak żywe' swe postaci oddaję....
TAK WIĘC:
....Wszystko zaczęło sie od tego, iż w końcu umyłam naczynia.
A jak umyłam naczynia, to potem umyłam podłogę.
A jak umyłam podłoge, to potem umyłam telewizor.
I komputer umyłam potem też.
Wszystko po kolei umyłam i nagle zrobiło się tak czysto przedziwnie dookoła, tak czysto i lsniąco, że prawie jak z telewizora - tak pięknie jak u tej pani w domu, - tej, która się cieszy i smieje - i się smieje nawet jak biegnie na jogging poranny i wode kryształową od czasu do czasu popija, i w ogóle nie sapie, jak staje.
I się tak kryształowo tą wodą polewa na swą niezmęczoną twarz.
I ja też, ni stąd ni z owąd, zapragnęłam zaprowadzić dookoła zdrowy i szczęsliwy tryb życia - z użyciem tej kryształowej wody własnie.
Podbiegłam więc joggingowo do lodówki, ( wykonując po drodze dwa skłony, by zadosć uczynić swej niedokońca zdrowej przeszłosci) - by kryształem mineralnym swą zasapana i wymiętą twarz przepryskać.
Lecz cóż ja widzę o zgrozo.
W lodówce dwa smętne browary leżą tylko i dwa jajka samotne (drugiej swieżosci), oraz papierek od masła wymięty sprzed tygodnia.
I w ogóle nie kryształowy.
Nie bacząc zatem na przeciwnosci przyrody, co to mi godziną duchów własnie mrygać na widele zaczęły - po wodę Kryszał Żywiecki ja się do sklepu nocnego na dole udać postanowiłam.
Ażeby mieć się czym pryskac po porannym joggingu.
A czarno na klatce w moim apartamentowcu jak w dupie.
A czarno na dworze - też jak w dupie.
Drzwi za sobą zatrzasłam, i jak człowiek, który własnie kryształowo - piękne życie rozpocząć postanowił - zaczęłam schodzić schodami, gdyż windy to na pewno zbyt zdrowe nie są.
Idę sobie w ciemnosci i liczę schodki, - 4, 8, 4, 8, - ażeby nie spasć.
Przycisk od swiatła wydłubany został na mojej klatce poprzedniego wieczoru - tak więc w ciemnosci podążać musiałam. Czerwonym swiatłem sączącym się z przycisku od windy prowadzona.
Wiec idę - i lalala.
I la.
- La mi nagle w gardle stanęło, i przedostać się dalej ni ani to, ni ani - nie mogło.
La.
LA.
LA, kuzwa - ciało leży, kuzwa, LA - na klatce w poprzek - a ja stoję obok, na wprost tego ciała - LA.
- i ja to nagle w ciemnosci zauważyłam, tak że o mało klapkiem nie wdepłam - że białe leży i grube - nie płaskie, jak podłoga powinna być płaska znaczy - to własnie nagle zauważyłam.

A że to martwe, to ciało - to stało się dla mnie oczywiste jak słońce w nowiu w tej jednej, jedynej sekundzie.
Się wryłam w podłogę natychmiast - mysli mi się kompletnie zablokowali - a jednoczesnie mozgu tajemne złącza się same w pędzie wertować zaczęły - co robić - 997 -> uciekać - 997 -> interweniować - 999 -> sztuczne oddychanie przeprowadzac, głowę bandażować i tułow uciskać 4 razy na 12, albo nie - 12 na 4 może - nie pamietam - PO lekcje -> maski gazowe zakładać, alarm przeciwnuklearny ogłaszać - trzy razy zmieniąjący się sygnał alarmowy zapuszczać, do bunkru koc, czystą wode i wiadro zorganizować oraz chleb.
Odciski palców likwidować.
Stóp odciski likwidować też, oraz wytrzeć poręcz, podłogę oraz windę.
Się wrócić po szmatkę do domu.
Nie - do domu nie - w domu odciski na pewno są -> już lepiej do sąsiada po pomoc się udać.
Winę zwalić.
Alibii załatwić.
Faceta, wraz sąsiedzką pomocą w dywan zawinąć i zutylizować.

Ale najpierw do sąsiada po pomoc sąsiedzką zastukać.
W sąsiedzką pomoc to ja zawsze wierzyłam bowiem.

Drrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!
Sąsiedzkie drzwi się otwarły dosć prędko, zważywszy na godzine, o której się do nich dosć upierdliwie dobijałam.
Minę musiałam mieć conajmniej bladą lub niecodzienną, bo wybudzony sąsiad nie przywalił mi ani w ryja ani w nic innego - wręcz przeciwnie - naciągnął klapka i odważnie zszedł na dół , by sytuację męskim okiem zlustrować.
Zapusciłam nieznacznego żurawia przez poręcz, gdyż nagle odwaga mi wracać zaczęła - sąsiad noga sprawdzał ciało, które to ciało przy mocniejszym poruszeniu dźwięk nagły, lecz donosny wydało : ..............CHRRRRRR.........CHRRRRRR..........CHRRRRRRRR........

Po chwili Odważny Sąsiad powrócił na górę, przypominając z twarzy człowieka, który zaczyna panować nad sytuacją -> postanowiłam odczekać jednak jeszcze chwilę, zanim się oddalę, gdyż muszę przyznać, iż cała sytuacja wciągnęła mnie nieco.
Zadzwonił dzwonkiem do innego sąsiada, którego się osobiscie wstydze, więc nawet w sytuacjach tak ekstremalnych jak morderstwo go o pomoc w alibii nie proszę - ten jednak zadzwonił i sytuację mu pokrótce wyuszczył: " E, bo sie ten z 91 za mocno przeforsował - koł
odrzwi leży a klucze w zamek wsadził i zablokował, trza pomoc sąsiedzką zorganizować i wepchać go jakos na flat, bo mu do rana do golca dupe obrobio, jak tak spi na tej klatce, co nie?"

O bojach wpychania sąsiada do mieszkania można by osobną książkę napisać - zapierał się bidula jak mógł - przyczyna jakas bowiem ponadczasowa sprawiła, iż nie rozpoznał z twarzy ani wpychających, ani miejsca do którego usiłują go wepchnąć....jak tylko wydawało się iż jest już prawie wepchniety - ten jakims cudem się spowrotem wypychał,- rękami , nogami blokując framugi , tak , że wepchnięcie ostateczne okazywało sie awykonalne.
Cud jakis sprawił jednak, ze po 15 minutach wpychania go przez dwóch umięsnionych facetów, sąsiad w końcu został umieszczony na swoim krzesełku w przedsionku, razem z portfelem, oraz kluczami , co obok ciała odnalezione przez Odważnych Sąsiadów rownież zostały.
I o zasunięcie zasuwki na drzwiach od wewnątrz także poproszony został, ażeby zapobiec ewentualnej grabieży, co jak wiadomo w apartamentowcach takich jak mój - jest całkiem uzasadnione - taka prosba.
Ze szczególnym wskazaniem na zasuwkę. ( "Sąsiad! - to jest zasuwka -> - za - suw - ka ! - to trzeba zasunąć -> - za - su- nąć -> ZASUNĄĆ , ROZUMIESZ ? !!!")



Sąsiad wydał sie rozumieć, jakkolwiek reszta pomocy sąsiedzkiej postanowiła odczekać jeszcze małą chwilkę, ażeby suw zasuwki usłyszeć - i bezpieczeństwo hulaszczego sąsiada wewnętrznie zatwierdzić.
Siedząc w ciemnosci na schodach, nasza mała sąsiedzka społecznosć oczekiwała na dzwięk zasuwki.
Oczekiwała.
Wtem - dzwięk przy drzwiach .
Zasuwka li to?
W końcu?

Nie jestem do końca przekonana, czy jakiekolwiek słowa są w stanie oddać zestaw uczuć, które targły mną w tym jednym momencie - owszem - zasuwka drgnęła - ale tylko przez przypadek chyba.
Niesforny sąsiad próbując wydostać się, z nieznajomego mu (chwilowo) przybytku - musnąć ją był musiał - zasuwkę - tym samym nadzieję nam wszystkim, na zakończenie wieczoru czyniąc....
Zasuwka drgnęła - owszem - lecz drzwi się nagle otwarły - zza drzwi wysunął sie wątły fjutek - a za nim całe ciało Niesfornego Sąsiada........GOŁE.

Nieszczęsny.
Wtrącony się musiał poczuć do jakiejs ogólnodostępnej toalety pewnikiem, gdyż czynnosć fizjologiczną niezwłocznie dokonał na oczach połowy apartamentu - zanieczyszczając tym samym nasz nieskazitelny apartamentowiec, oj nieszczęsny.
Nie wiem niestety jak się zakończyła końcowo ta cała nieapetyczna historia......
Na widok wątłego fjutka i płynów fizjologicznych wzięłam nogi za pas tak szybko, jak tylko me mało zjoggingowane nogi były w stanie wydolić.
Biegłam po schodach tak szybko jak sie da - tak szybko, że nawet schodków nie mogłam juz liczyć.

A ciemno dookoła jak w dupie.
A wątłe swiatełko od windy też ciemne jak w dupie.
I jak tu nie kochać mój sliczny apartament?
I moja sliczna okolica?
A swiatełko od windy cały czas swieci jak swieciło.
Na czerwono.

MORAŁ :
Od tej nieszczesnej pory niektórzy sasiedzi zaczęli mi mówić dzieńdobry.
I co wy na to, panienki?
.
.
.
no dobra....i jeszcze mały updejt na koniec, przyjemniejszy dużo, he he
... - WITAJ
NA SWIECIE DOUBLE DESZKA!!!!!!!!!

KONKURS/CONTEST:
niniejszym rozpisuje się konkurs na imię dla tej nowo zorganizowanej postaci - nie ma jeszcze pewnosci 100% czy damskie, czy męskie imię to ma być, wiec przyjmowane są różne zgłoszenia - jedno, co jest pewne jak na razie, to to, że ROSNIE MI MODEL DO FOTOGRAFII!!!!! - i to jak na drożdżach rosnie!
- nagrody do uzgodnienia - Deszka, co proponujesz? ha? ha ha - masz cos fajnego do wydania?
Cudne zdjęcie małej double Deszki!
.
.
.
PS. Franek jest juz zajęty i Natasza też - i to podwójnie nawet.
Tak więc te dwa to chyba na bank odpadają...
no dobra, to ogłaszam Start!
>>>> prop. #1-----> KJANU. (Oczywiscie.)